Na witrynach sklepowych powinny zapalić się świąteczne lampki.
Ale nie ma sensu. Nie stanie się to w tym roku.
Prace powinny zostać wybudowane przed Świętami Bożego Narodzenia. Ale to jest skromne. Życie to pył. I roboty drogowe. I hałas. I frustracja.
„Nie chcę, żeby mnie postrzegano jako kolejną marudę” – mówi twardo twardo stąpająca po ziemi Vicki Lange, kierowniczka dziwacznego sklepu z pamiątkami „The White Rabbit” przy Dziewiątej Alei, niedaleko Cameron Road.
Położony naprzeciwko restauracji „Love Rosie” jest ulubionym miejscem na kawę i ciasto.
I wśród wielu innych małych niszowych firm – „idealne antidotum na centra handlowe”, jak to nazywają.
„Lubię myśleć, że to postęp” – mówi Vicky, szukając czegoś pozytywnego do powiedzenia na temat modernizacji Cameron Road.
„Czasami postęp ma swoją cenę.”
Szlachetne uczucia jej dzieł zostały zniszczone przez ten „postęp”.
Wolumen sprzedaży spadł o 50 procent w porównaniu z zeszłym rokiem – to jak na firmę, która od pięciu lat odnotowuje 30-procentowy roczny wzrost.
Istnieje wiele historii o firmie Cameron Roadworks, która znajdowała się na krawędzi, zginała się lub zawalała z powodu robót drogowych.
„Nie pozwolę, żeby coś takiego mi się przydarzyło” – mówi Vicki.
A w tej historii o nieco borykającym się z trudnościami biznesie The Weekend Sun zainstalowało się w Białym Króliku.
Oglądaliśmy, słuchaliśmy i uczyliśmy się przez kilka godzin.
„Chciałabym, żeby „Progress” się skończył – najlepiej wczoraj” – śmieje się.
Ale to się nie stanie.
„Początkowo powiedzieli mi, że praca zajmie sześć tygodni. To było cztery miesiące temu”.
Vicki twierdzi, że nauczyła się wykorzystywać obiecane ramy czasowe i podwajać je.
Teraz obiecano jej, że stanie się to przed Bożym Narodzeniem.
„Ale to niedobrze. Jest już za późno.”
Ponieważ dla firm, którym zależy na Bożym Narodzeniu, Święta Bożego Narodzenia już się rozpoczęły.
Vicky opiera się na handlu w listopadzie i grudniu, ponieważ stanowi on 50 procent jej rocznego obrotu.
Vicki Lange w Krainie Czarów – Modernizacja Cameron Road zaszkodziła jej biznesowi. Zdjęcie: Jan Boren.
Kiedy rozmawiała z The Weekend Sun, kręciło jej się w głowie. Mam dość robót drogowych. bardzo zmęczony.
„To ciągły hałas budowy. Pod koniec dnia jestem wyczerpany”.
To dzień po dniu.
– A dziś rano przecinarka do betonu.
Oraz alarmy cofania w maszynach do robót drogowych – bip, bip, bip, przez czas trwania okresu cofania. Potem znowu. Pip, pip, pip.
Podnosi ręce.
„Nie możesz pozwolić, żeby ci to przeszkadzało. Myślę, że jeśli jest hałas, oznacza to, że jest postęp i zbliżamy się do końca.
W tym momencie pracownik włącza sprężarkę przed sklepem i cały budynek się trzęsie. Słychać śmiech pełen rezygnacji.
Postęp jest powolny. Czasami pojawia się przy całkowitym zatrzymaniu. Vicki wskazuje na coś, co wygląda na prace sanitarne tuż obok jej sklepu.
„Od kilku dni nic się tam nie zmieniło. Mieli problem. Opóźnienie może wynieść jeszcze kilka dni”.
I pył, piekielny pył. Hałas i kurz, hałas i kurz, bez końca.
„Zamykamy drzwi, ale to nie chroni przed kurzem”.
Vicki zatrudniła kogoś specjalnie do stoczenia tej przegranej bitwy.
W chwili pisania tego tekstu „Biały Królik” utknął w pobliżu głównych robót drogowych na skrzyżowaniu Cameron Road i Ninth Avenue, gdzie jest uwięziony za tymczasowymi płotami i płotami, dużą ilością maszyn i pojazdów oraz armią kamizelek kuloodpornych i twarde kapelusze.
Dostęp odbywa się poprzez chodnik, który stał się wąską uliczką pomiędzy witryną sklepu a płotem ochronnym.
„Ludzie, którzy wejdą do sklepu, znajdą nas. Jestem wdzięczny za naszych lojalnych, stałych klientów.
Przed robotami drogowymi można było pojechać z Cameron Road na Ninth Avenue i zaparkować tuż przed sklepem.
Teraz poruszasz się po magazynie, wokół dużego budynku, zatrzymując się na końcu drogi i pokonując wąski deptak pomiędzy witryną sklepu a płotami bezpieczeństwa.
„Ale nie zdobywamy nowych klientów, którzy przechodzą lub przychodzą. Nie ma zbyt dużego ruchu pieszego. To bardzo trudne”.
Przez cały czas, gdy świeciło słońce, w sklepie panowała cisza.
Ale potem, jakby chcąc zrobić z nas kłamców, drzwi się otwierają, a przy większym kurzu i hałasie wchodzi kilku klientów i zaczyna szperać i plotkować.
To taki sklep, zorganizowany chaos; Ciekawe rzeczy do odkrycia i omówienia.
Ale kiedy powinni mówić o towarach pochodzących ze sprawiedliwego handlu – Nowa Zelandia wyprodukowała piękne towary z drobnego handlu i innych nowych produktów bożonarodzeniowych – są to oczywiście roboty drogowe.
„Tego można było się spodziewać” – śmieje się reżyser.
Vicky twierdzi, że nie jest inżynierem.
„Ale ta praca trwa zbyt długo. Dlaczego po prostu nie oznaczą zespołu na bieżąco i nie będą mieli już tego za sobą.
Przy Cameron Road będzie wiele firm, które mają takie odczucia. Ale ona nie leży w łóżku i nie martwi się tym.
„To minie. Więc siadamy, trzymamy kapelusze i bądźmy cierpliwi.”
Następnie, zaledwie kilka dni temu, otwarto zjazd z Dziewiątej Alei na Cameron Road.
„Ale potrzebujemy pojazdów nadjeżdżających z naprzeciwka” – mówi Vicky.
Wydaje się, że może to zająć jeszcze kilka tygodni.
Jeśli Lewis Carroll użył określenia „Biały Królik” w „Alicji w Krainie Czarów”, aby skomentować współczesne życie oraz związane z nim trudności i niepokoje, Vicki Lange dokonała dobrego wyboru, nadając swojemu sklepowi nazwę.
„Fanatyk muzyki. Profesjonalne rozwiązywanie problemów. Czytelnik. Wielokrotnie nagradzany telewizyjny ninja”.
More Stories
Obietnice wyborcze Kamali Harris przypominają obietnice Jacindy Ardern
Wybory w USA: Joe Biden mógł pomóc Trumpowi w jego „śmieciowych” gafach.
Wydarzenie Trumpa w Madison Square Garden zostało zakłócone prymitywnymi uwagami wstępnymi