Zdobycie miejsca w Parlamencie nie jest łatwym zadaniem – nawet dla elity finansowej.
Ambitni politycy roztrwonili miliony dolarów w ostatnich wyborach, próbując zapewnić sobie miejsce w rządzie, a jeden z naukowców uważa, że nadszedł czas, aby zmienić zasady.
Mówiąc do pierwsza strona Profesor politologii Uniwersytetu Massey, Grant Duncan, mówi, że niepokojące jest to, że obecnie w naszym parlamencie jest reprezentowanych tylko pięć partii.
„To było naprawdę trudne i dużo pieniędzy zostało zmarnowanych przez przywódców politycznych mniejszych partii, którym nie udało się zdobyć miejsc w Izbie Reprezentantów” – powiedział.
Duncan wymienia Opportunity Party, Partię Konserwatywną Colina Craiga i internetową imprezę Kim Dotcom jako przykłady partii, które po prostu nie poczyniły wystarczających postępów. Jeśli ci dobrze finansowani aktywiści nie mogą się dostać, mówi, bardzo trudno sobie wyobrazić, jak ci, którzy mają mniej pieniędzy, mogą przekroczyć granicę pięciu procent – co zasadniczo ogranicza różnorodność głosów w naszym Parlamencie.
reklama
„Istnieje argument przemawiający za obniżeniem progu, aby było trochę łatwiej, ale musimy go utrzymać” – mówi.
„Wystarczy spojrzeć na Holandię, gdzie jest 17 partii, z których część ma tylko jedno miejsce, i bardzo trudno jest stworzyć stabilny rząd”.
Poza trudnym progiem wyborczym Duncan uważa również, że nasze szersze podejście polityczne polegające na przeciwstawianiu Partii Pracy przeciwko Narodowości jest problematyczne.
„Nadal mamy tendencję do myślenia o naszym systemie w sposób dwustronny” – mówi.
reklama
„Wiele osób patrzy na nasze wybory i myśli, że to w zasadzie rywalizacja między dwiema partiami politycznymi, a nawet na mniejszą skalę, między dwoma przywódcami politycznymi. Tak naprawdę nie do tego był przeznaczony MMP”.
Sytuację pogarsza fakt, że główne sojusze między Partią Pracy a Zielonymi oraz Partią Narodową i Ustawą są niemal stałe od wyborów do wyborów.
„Z pewnością zachęcałbym strony do większej otwartości i kreatywności w kwestii wzajemnych relacji” — mówi Duncan.
„W tej chwili to, co mamy, nie jest pomyłką, ale w zasadzie koalicjami przedwyborczymi, a problem z tym polega na tym, że po wyborach naprawdę ogranicza to zdolność partii do kreatywnego myślenia o tym, jak utworzyć rząd”. Duncan wskazuje na rok 2017 jako przykład tego, jak to może się nie udać.
„To absurd, że lider jednej partii mógł decydować nie tylko o wyniku, ale o procesie tworzenia rządu. Mógł czekać” – powiedział po wyborach Winston Peters. „To po prostu niedopuszczalne, żeby jedna osoba decydowała o tym procesie”.
Duncan zastanawia się, jak inaczej mogłyby wyglądać sprawy, gdyby partie w rządzie nie były tak dobre na swój sposób.
„Gdyby Zieloni i National byli na tyle odważni, by powiedzieć:„ Cóż, słuchaj, nie musimy czekać na Winstona Petersa. Możemy teraz zacząć rozmawiać o utworzeniu rządu. Mieli między sobą liczby, a Peters Siła negocjacyjna zostałaby natychmiast osłabiona. Ale niestety. Na szczęście Zieloni nie byli w stanie tego zrobić politycznie”.
Czego zatem możemy się dowiedzieć o MMP z innych krajów? Czy naszym małym partiom grozi całkowite zniknięcie? Dlaczego nie mamy więcej niezależnych partii i polityków? Czy grozi ci wejście do parlamentu małych skrajnych partii? Czy nasze media powinny zmienić sposób, w jaki prowadzimy debaty?
Posłuchaj całego odcinka pt pierwsza strona Z Grantem Duncanem, aby dowiedzieć się więcej o tym, jak działa system polityczny i jak może się zmienić.
„Fanatyk muzyki. Profesjonalne rozwiązywanie problemów. Czytelnik. Wielokrotnie nagradzany telewizyjny ninja”.
More Stories
Obietnice wyborcze Kamali Harris przypominają obietnice Jacindy Ardern
Wybory w USA: Joe Biden mógł pomóc Trumpowi w jego „śmieciowych” gafach.
Wydarzenie Trumpa w Madison Square Garden zostało zakłócone prymitywnymi uwagami wstępnymi