Trzydzieści cztery lata temu, w czerwcu 1989 roku, Polska obudziła się z zaskoczenia. Pomimo sfałszowania głosowania na Partię Komunistyczną, pomimo dziesięcioleci prokomunistycznej propagandy i oczerniania antykomunistów, pomimo kontroli reżimu nad armią, policją i tajną policją, opozycja demokratyczna zwyciężyła, przejmując wszystkie miejsc, które zdobył. Dopuszczono go do rywalizacji. Grupa byłych dysydentów przejęła kontrolę nad rządem dwa miesiące później, tworząc pierwszy niekomunistyczny rząd w okupowanej przez Sowietów Europie. W następnej dekadzie Polska powoli decentralizowała państwo i budowała demokrację.
Dziś rano Polska obudziła się z podobną niespodzianką. Od pierwszego demokratycznego zdobycia władzy w 2015 r. nacjonalistyczno-konserwatywna Partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS) zamieniła telewizję państwową w kanał propagandowy, wykorzystywała państwowe spółki do finansowania swoich kampanii politycznych i upolityczniła administrację państwową. W okresie poprzedzającym te wybory zmienił ordynację wyborczą, a nawet… Wyciek ściśle tajnych dokumentów wojskowychI manipulowanie jego treścią w celu osiągnięcia korzyści wyborczych. Wydaje się jednak, że partia zdobyła jedynie nieco ponad jedną trzecią głosów. Większość w parlamencie prawdopodobnie zdobędą trzy partie opozycyjne. O ile nie pojawią się niespodziewane niespodzianki i być może próby udaremnienia zwycięstwa, utworzą koalicję centroprawicy i centrolewicy. Po raz kolejny Polacy będą musieli powoli decentralizować kraj i odbudowywać demokrację.
Wybory te nie reprezentują tego samego rodzaju globalnego punktu zwrotnego w historii. Ale podobnie jak to, co wydarzyło się w 1989 r., może to oznaczać ważną zmianę. Po niepowodzeniu demokratycznych koalicji w pokonaniu konserwatywnych, nacjonalistycznych partii rządzących na Węgrzech w zeszłym roku i w Turcji w maju ubiegłego roku oraz po wyborach w Izraelu, które wyniosły do władzy koalicję ekstremistów, wiele osób obawia się, że zmiany demokratyczne również w Polsce będą niemożliwe. Pomimo wielu przeciwności losu, wczorajsze wybory pokazały, że się mylili. Nawet jeśli nie mieszkasz w Polsce, nie interesuje Cię Polska i nie możesz znaleźć Polski na mapie, pamiętaj, że zwycięstwo polskiej opozycji udowadnia, że autorytarny populizm można pokonać nawet po nieuczciwych wyborach. Nie ma nic nieuniknionego we wzroście autorytaryzmu i upadku demokracji. Jeśli chcesz coś zmienić, zainwestuj swój czas w organizowanie polityczne i obywatelskie, bo czasami to działa.
Jak zawsze, gdy piszę o Polsce, deklaruję zainteresowanie: mój mąż, Radek Sikorski, jest politykiem największej partii opozycyjnej, Koalicji Obywatelskiej i działał na jej rzecz, choć nie był kandydatem. W sobotni wieczór u mnie w domu gościło także kilkudziesięciu młodych wolontariuszy zajmujących się kampanią i przyznam, że być może pomogli mi przekonać, że kampanie mające na celu mobilizację młodych wyborców przyczyniły się do rekordowej frekwencji.
Tak naprawdę w całym kraju głosowało około 73% Polaków, czyli znacznie więcej niż w 1989 r., a w niektórych miejscach frekwencja przekroczyła 80%. W Warszawie, Gdańsku, Lublinie i Wrocławiu, a także w niektórych miastach europejskich wyborcy stali w kolejkach przez kilka godzin, w lokalach wyborczych skończyły się karty do głosowania, a niektórzy nie mogli głosować długo po zamknięciu lokali wyborczych. W jednym z warszawskich lokali wyborczych około północy w telewizji na żywo pracownica wyborcza rozpłakała się i podziękowała swoim obywatelom za tak liczną obecność.
Jak oni to zrobili? Złość to potężna emocja i w ciągu ostatniego roku PiS rozzłościł wiele osób. Powtarzające się afery korupcyjne w PiS – korupcja będąca jedną z nieuniknionych konsekwencji upolitycznienia sędziów, policji i prokuratorów – z pewnością pomogły opozycji. Podobnie wysoka inflacja, która była częściowo skutkiem decyzji PiS o wydatkach znacznych środków na programy społeczne w obliczu zbliżających się wyborów. Podobnie jak decyzja państwowego koncernu naftowego PKN Orlen o obniżce cen benzyny przed głosowaniem, co w konsekwencji doprowadziło do niedoborów paliwa w całym kraju i wyśmiewania opinii publicznej.
Ale żądanie to wynikało także z pozytywnych uczuć. Donald Tusk, lider Koalicji Obywatelskiej, posługiwał się językiem obywatelskiego patriotyzmu, a nie wściekłego nacjonalizmu. Tysiące wolontariuszy zebrało się, aby zorganizować zespoły monitorujące wybory. Setki tysięcy ludzi wzięło udział w dwóch dużych demonstracjach w Warszawie, niosąc flagi Polski i Unii Europejskiej; Inni dołączyli do serii dużych spotkań publicznych w całym kraju. Obecność trzech partii opozycyjnych sprawiła, że różne części elektoratu usłyszały odmienne przesłania, zarówno ze strony centroprawicy, jak i centrolewicy. Część kandydatów zaatakowała PiS. Niektórzy używali języka jedności i wzywali do położenia kresu polaryzacji. Niespodziewanie słabe wyniki małej, ksenofobicznej, skrajnie prawicowej partii Confederaja mogą oznaczać, że wyborców zainteresowało wspólne poparcie opozycji dla Ukrainy i ukraińskich uchodźców.
Koalicja Obywatelska i obie mniejsze Partie Demokratyczne również zrobiły wszystko, co w ich mocy, aby kobiety zajmowały ważne miejsce w swoich kampaniach wyborczych, co też mogło mieć znaczenie, podobnie jak obietnica opozycji zniesienia surowych ograniczeń aborcyjnych w Polsce. Marsze protestacyjne pro-choice w latach 2020 i 2021, z których jeden został uruchomiony Po śmierci kobiety na sepsę Ponieważ lekarze nie zgodzili się na przerwanie jej niefortunnej ciąży, dla wielu młodszych kobiet było to pierwsze doświadczenie w polityce. Sondaże wyjściowe pokazują, że kobiety głosowały w większej liczbie i na partie opozycji. Wiele młodych kandydatek osiągnęło wyjątkowo dobre wyniki.
Wreszcie opozycja zaproponowała Polakom powrót do serca europejskiej polityki, gdzie większość z nich chciała być. W tym sensie wybory są również ważne. Jeśli Tusk poprowadzi rząd koalicyjny, Polska przestanie być w ciągłym konflikcie z Brukselą, Berlinem i Paryżem. Z perspektywy czasu można stwierdzić, że kontrowersyjna decyzja UE, by sprzeciwić się atakowi PiS na instytucje demokratyczne w Polsce, była słuszna: przyszłe rządy zapewne będą ją miło wspominać. Choć PiS zgromadził ogromny rezerwuar złej woli, Polska może znów zacząć pomagać w kształtowaniu polityki europejskiej, a nie tylko się jej przeciwstawiać.
Nic z tego nie stanie się z dnia na dzień. Wiadomo, że budowanie i utrzymywanie koalicji jest trudne, a przed kampanią wyborczą i w jej trakcie dochodziło do tarć między przywódcami partii opozycji. Nie można wykluczyć ostatecznej próby utrzymania władzy przez PiS. Zrobili to funkcjonariusze PiS Próbowałem kupić narządy Parlamentu od innych partii i mogą spróbować ponownie. Nawet jeśli okaże się to niemożliwe, PiS pozostanie dużą i wrogą partią mniejszościową. Jej zwolennicy kontrolują wszystkie najważniejsze instytucje państwowe. Prezydent, który jest jednocześnie politykiem PiS, ma dużą władzę negatywną, w tym możliwość zawetowania ustaw i blokowania nominacji. Zlikwidowanie wysiłków PiS na rzecz kooptacji i kontroli samego wymiaru sprawiedliwości byłoby prawniczym i konstytucyjnym koszmarem.
Ale impreza to nie jedyny problem. Co prawda, miliony wyborców partii nadal wierzą w to, co mówi im telewizja państwowa: Tusk to niemiecki agent, a opozycja to zdrajcy. Przekonanie ich, że jest inaczej, zajmie dużo czasu. Wszystkie te problemy są trudne do rozwiązania – i wszystkie są problemami lepszymi niż te, z którymi borykałaby się Polska i Europa, gdyby PiS zwyciężył.
„Internetowy ewangelista. Pisarz. Zapalony alkoholik. Miłośnik telewizji. Ekstremalny czytelnik. Miłośnik kawy. Bardzo upada.”
More Stories
„Majestatyczna jasność”: Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie znajduje nową stałą siedzibę | Wakacje w Polsce
Ochama wkracza do Europy, uruchamiając nowy magazyn w Polsce, aby zwiększyć efektywność
Polska może pozyskać inwestycje w pobliżu