„Im szybciej dotrzemy na Księżyc, tym szybciej będziemy mogli wysłać amerykańskich astronautów na Marsa” – napisała niedawno NASA. „Mars pozostaje ostatecznym celem programu eksploracji człowieka przez NASA” – powiedział Kongresowi w 2020 r. senator administrator NASA Bill Nelson.
Powodów do eksploracji Marsa jest wiele, począwszy od poznania większej ilości informacji o pochodzeniu życia dzięki warunkom środowiskowym stosunkowo podobnym do ziemskich, po rozwój nowych technologii i budowę infrastruktury dla turystyki kosmicznej i wydobycia zasobów. W 1976 roku NASA pomyślnie wylądowała łazikiem marsjańskim, który dostarczył niezwykłe zdjęcia planety i jej jałowej powierzchni, a także próbki gleby. Jednak od tego czasu marzenie o ukończeniu załogowej misji na Marsa zostało porzucone. Od czasu Apollo 17 w 1972 r. nie prowadzono także żadnej misji załogowej na Księżyc. Ograniczenie obecności misji na Księżycu pozwala NASA skupić się na misjach szkoleniowych i ulepszaniu technologii związanych z Marsem.
Minęło pięćdziesiąt lat od ostatniego udanego lądowania łazika na Marsie w 1976 roku i tylko kilka dodatkowych misji wycelowanych w Marsa zakończyło się sukcesem. Na przykład Rosja na przestrzeni lat podjęła prawie 20 misji na Marsa, w tym za pomocą satelitów, sond i statków kosmicznych, ale prawie wszystkie zakończyły się niepowodzeniem. Jednak w ciągu ostatniej dekady coś się zmieniło i wiele krajów i podmiotów prywatnych ponownie zaczęło mówić o misjach załogowych na Marsa. W ostatnich latach udane misje na Marsa wysłały Stany Zjednoczone, Indie, Chiny, a nawet Zjednoczone Emiraty Arabskie, które z sukcesem wystrzeliły sondę na rakiecie Mitsubishi.
Mars jest planetą najbardziej podobną do Ziemi, a także najbliższą pod względem bliskości, bo dzieli ją „zaledwie” 56 milionów kilometrów.
Każdy kraj ma inne podejście do dotarcia na Marsa. W Indiach finansowanie jest publiczne, projekt ma w dużej mierze charakter cywilny, przejrzysty i wiąże się z pewną współpracą komercyjną. Chiński projekt jest finansowany przez rząd i kierowany przez wojsko, co skutkuje stosunkowo tajną i mocno finansowaną inicjatywą. W Europie Europejska Agencja Kosmiczna i rosyjska agencja kosmiczna Roscosmos współpracują w ramach programu ExoMars, który obejmował nieudaną próbę wylądowania łazika na Marsie w 2018 r. oraz oczekiwaną dotarcie na Marsa kolejnej misji łazika w najbliższej przyszłości.
W Stanach Zjednoczonych projekt był niegdyś powodem do dumy narodowej, w latach 70. XX w. przeznaczano na niego około 5% budżetu federalnego. Jednak obecnie projekt w dużej mierze opiera się na partnerstwach komercyjnych, a fundusze rządowe stanowią jedynie około 0,5% budżetu federalnego. Oprócz różnych agencji rządowych pojawiły się także inicjatywy prywatne, jak np. prywatne konsorcjum pod przewodnictwem Richarda Bransona z Virgin Orbit, którego celem jest wysłanie satelitów na Marsa, choć firma ogłosiła już upadłość.
Dla Chin i Stanów Zjednoczonych wyścig na Marsa jest narzędziem geopolitycznym, chociaż zdarzały się okresy, w których rozważano współpracę w przestrzeni kosmicznej. Takie podejście „dla dobra całej ludzkości” jest zapisane w Narodowej ustawie o aeronautyce i przestrzeni kosmicznej i jest wyryte na lądownikach księżycowych. Jeszcze wcześniej zostało to skodyfikowane w Traktacie o przestrzeni kosmicznej z 1967 r., podpisanym przez 113 krajów, w tym Stany Zjednoczone, Rosję i Chiny, który stanowi, że „badanie i wykorzystanie przestrzeni kosmicznej, w tym Księżyca i innych ciał niebieskich, będzie obowiązek.” . Jest ona realizowana dla dobra i interesów wszystkich krajów, niezależnie od ich stopnia rozwoju gospodarczego czy naukowego, i powinna być prerogatywą całej ludzkości. Przestrzeń kosmiczna, w tym Księżyc i inne ciała niebieskie, powinna być wolna do eksploracji i obserwacji. i używane przez wszystkie kraje bez jakiejkolwiek dyskryminacji.”
W 2011 roku Stany Zjednoczone postanowiły zdystansować się od tego globalizmu poprzez ustawę zwaną poprawką Wolfa, która zabrania NASA współpracy z Chinami w eksploracji kosmosu. Zgodnie z poprawką NASA, Biuro ds. Nauki i Polityki Technologicznej Białego Domu (OSTP) oraz Krajowa Rada ds. Przestrzeni Kosmicznej nie mogą współpracować, gościć ani koordynować działań z Chinami ani żadnym podmiotem będącym własnością Chin, a FBI musi to poświadczyć. Należy podkreślić, że nie ma ryzyka udostępniania danych i że żaden z zaangażowanych chińskich urzędników nie jest bezpośrednio zaangażowany w naruszenia praw człowieka.
Izolacja Chin od międzynarodowych misji pod przewodnictwem USA ich nie powstrzymała; Wręcz przeciwnie, popchnął Chiny do przyspieszenia procesu rozwoju swoich zdolności. Ponieważ Chiny nie mogą uczestniczyć w Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), opracowują własną modułową stację kosmiczną. Chiny wysłały już na orbitę okołoziemską swoje stacje kosmiczne Tiangong-1 i Tiangong-2 w celu wykonywania misji załogowych.
Tymczasem Chiny postawiły sobie za cel wylądowanie ludzi na Marsie do 2033 r., a także kilka planów długoterminowych, w tym misje zaplanowane na lata 2035, 2037 i 2041. Plany te zostały po raz pierwszy upublicznione w 2021 r. Po pomyślnym wylądowaniu przez Chiny pierwszego łazika marsjańskiego Tianwen-1, rozpoczęła się pierwsza udana chińska misja na Marsa po niepowodzeniu poprzedniej misji Yinghuo-1 w 2011 r. Chiny ogłosił także plany wysłania dodatkowych łazików w celu zbadania potencjalnych lokalizacji baz na Marsie i zbudowania różnych systemów wydobywania zasobów, w tym produkcji wody, tlenu i energii elektrycznej. Chiny aktywnie poszukują współpracy międzynarodowej, oferując częste premiery po atrakcyjnych cenach.
Po sukcesie zeszłorocznych misji na Marsa Indie i Stany Zjednoczone rozpoczęły realizację własnych planów. „Nasi strategiczni konkurenci, w tym Chiny, agresywnie inwestują w szeroką gamę technologii kosmicznych, w tym energię jądrową i napędy, aby zrealizować swoje aspiracje dotyczące zrównoważonej obecności człowieka na Księżycu, a także misji na Marsa i w przestrzeń kosmiczną”, starszy powiedział urzędnik. Doradca NASA w Komisji Naukowej Kongresu. Zauważyła, że „trudno jest uzyskać dokładne informacje na temat planów badawczych Chin”, ale Chiny ustanowiły „bardzo solidny program rozwoju przestrzeni kosmicznej”.
W zeszłym roku Chiny ogłosiły także plany zostania pierwszym krajem, który pobierze próbki z Marsa i wyśle je z powrotem na Ziemię. Zhang Rongquiao, główny projektant Tianwen-1, pierwszej chińskiej misji na Marsa, przedstawił plany dwóch misji dostarczenia próbek na Marsa, których wystrzelenie zaplanowano na koniec 2028 r. i dostarczenie próbek na Ziemię w lipcu 2031 r. „W przypadku złożonej misji obejmującej wiele startów architektura będzie prostsze w porównaniu z projektem NASA”. Projekt ten obejmuje wysyłkę próbek pobranych przez Mars Ascent Vehicle, co ma nastąpić po 2031 roku.
W Stanach Zjednoczonych rozwój ten budzi obawy, że wyścig na Marsa jest nie tylko napędzany ciekawością naukową, ale stanowi także część globalnej walki o władzę w burzliwym okresie politycznym. Inwestycje w przestrzeń kosmiczną i projekty marsjańskie mogą pomóc Stanom Zjednoczonym utrzymać globalną przewagę technologiczną. Z tego punktu widzenia Stany Zjednoczone uruchomiły program Artemis mający na celu utworzenie stacji kosmicznej krążącej wokół Księżyca, zwanej „Lunar Gateway”, i dążą do wysłania załogowej misji na Księżyc po raz pierwszy od misji Apollo 17 w 1972 r. Stany Zjednoczone negocjowały z siedmioma krajami (Australią i Kanadą, Włochami, Japonią, Luksemburgiem, Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i Wielką Brytanią) i zawarły „Porozumienia Artemis”, które pozwalają określonym krajom i firmom prywatnym na ustanawianie wyłącznych terytoriów na Księżycu, budowę osadnictwa, uprawiać turystykę kosmiczną lub prowadzić działalność wydobywczą na tych obszarach.
Pozycja Stanów Zjednoczonych jako dominującej potęgi w dziedzinie przestrzeni kosmicznej została wzmocniona dzięki dużemu udziałowi amerykańskich prywatnych przedsiębiorców w zakładaniu firm kosmicznych. Założyciel Amazona Jeff Bezos założył Blue Origin, Elon Musk założył SpaceX, współzałożyciel Microsoftu Paul Allen ufundował SpaceShipOne, a Larry Page i Eric Schmidt z Google wspierali firmę Planetary Resources zajmującą się wydobywaniem asteroid. Ich inwestycje i wsparcie w ogromnym stopniu przyczyniły się do rozwoju obecnego wyścigu kosmicznego. W 2015 roku ówczesny prezydent Barack Obama wzmocnił to, podpisując ustawę o konkurencyjności komercyjnych lotów kosmicznych, która dała amerykańskim firmom prawo do eksploatacji zasobów kosmicznych. Prezydent Donald Trump rozwinął tę kwestię w 2020 r., wydając rozporządzenie wykonawcze zezwalające na komercyjne wykorzystanie zasobów kosmicznych, jednoznacznie odrzucając pogląd, że przestrzeń kosmiczna jest wspólnym dziedzictwem całej ludzkości.
W ramach tego wyścigu kosmicznego wyłoniło się dwóch prywatnych potentatów kosmicznych: Bezos i Musk, każdy z bardzo różnymi strategiami. Musk od lat mówi o wyprawie na Marsa i uważa ją za klucz do uratowania ludzkości przed nieuniknioną katastrofą. Założył SpaceX w 2002 roku, mając za cel uczynienie z człowieka „gatunku wieloplanetarnego”, który mógłby stworzyć „samopodtrzymujące się miasto” na Marsie. Według Muska pierwsi osadnicy będą mieszkać w podziemnych jaskiniach i polegać na dostawach ładunków na Marsa co 26 miesięcy. Ostatecznie będą mogli żyć na powierzchni po jak największym terraformowaniu Marsa. „Jest trochę zimno, ale możemy to ogrzać” – mówi strona internetowa firmy o Marsie, gdzie średnia temperatura wynosi minus 63 stopnie Celsjusza. Jak? Zrzucanie bomb atomowych. T-shirt z napisem „Nuke Mars” można także kupić na stronie internetowej SpaceX za 30 dolarów. Większość naukowców uważa ten plan za absurdalny.
Musk obiecał wysłanie załogowych lotów na Marsa do 2020 r., następnie zmienił datę na 2025 r., a później na 2030 r. Teraz Musk zamierza sprowadzić na Marsa nawet milion ludzi do 2050 r. Wstępne bilety kosztują około 10 dolarów. Uważa się, że koszt rakiety można by obniżyć nawet do 200 000 dolarów, gdyby istniała możliwość ponownego wykorzystania rakiet i poprawy ich efektywności. Jego zdaniem przy tej cenie „prawie każdy” będzie mógł polecieć na Marsa. Jego zdaniem osiedlenie się na Marsie jest nieuniknione, gdyż tylko w ten sposób można uratować ludzkość przed coraz bardziej niegościnnymi warunkami panującymi na Ziemi. Musimy zostawić Ziemię za sobą i zacząć od nowa na Marsie, gdzie możemy zbudować wszystko od zera.
Podejście Bezosa jest odwrotne. Uważa się, że z Ziemi na Marsa nie ma ucieczki; Zamiast tego musimy chronić i wykorzystywać ziemię. Powiedział kiedyś: „Uwierz mi, Ziemia to najlepsza planeta”. Tym, którzy rozważają przeprowadzkę na Marsa, zasugerował, aby „najpierw zamieszkali na Antarktydzie przez trzy lata, a potem opowiedzieli mi, jak się czujecie, ponieważ Antarktyda to raj w porównaniu z Marsem”. Zdaniem Bezosa Ziemię należy chronić, a przestrzeń należy wykorzystać do eksportu przemysłu ciężkiego i zakładania osad, aby zapewnić Ziemi swobodę potrzebną do regeneracji.
„Nieuleczalny myśliciel. Miłośnik jedzenia. Subtelnie czarujący badacz alkoholu. Zwolennik popkultury”.
More Stories
Ding! Christopher Ward ogłasza nowe Bel Canto
Najlepszą reklamą podczas wydarzenia Apple Mac była bezpłatna aktualizacja pamięci RAM dla MacBooka Air
Startup zajmujący się obserwacją Ziemi wychodzi z zapomnienia z 12 milionami dolarów