Biegowelove.pl

informacje o Polsce. Wybierz tematy, o których chcesz dowiedzieć się więcej

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy: Ukrainiec zatrzymany w Polsce planował operację dywersyjną

Prezydent Maia Sandu powiedziała, że ​​zdecydowane głosowanie za integracją europejską w Mołdawii udowodniło, że Mołdawianie wybrali Unię Europejską, nawet gdy byli bombardowani dezinformacją i manipulacją.

Po przeliczeniu ponad 99,68 procent głosów 50,45 procent Mołdawian zagłosowało na „tak” za Unią Europejską, jak podaje Centralna Komisja Wyborcza, która 21 października stwierdziła, że ​​przeprowadzone dnia poprzedniego referendum zostało przyjęte, ponieważ spełniało Wymagane warunki. Minimalna akceptowalna frekwencja to 33 proc.

Centralna Komisja Wyborcza oświadczyła: „Komisja przedstawi raport z wyników referendum Trybunałowi Konstytucyjnemu, który z kolei w ciągu dziesięciu dni potwierdzi lub zaprzeczy swoim postanowieniem wyników referendum”.

Wydaje się, że na ostateczny wynik referendum, które przez większą część wieczoru przechyliło się na korzyść tych, którzy odrzucają bliższą integrację z 27-członkowym blokiem, miały wpływ głosy potężnych zachodnich emigrantów z Mołdawii.

„Pomimo wszystkich problemów, manipulacji i dezinformacji większość obywateli Mołdawii pokazała nam, że wie, co jest dobre dla Mołdawii” – powiedział Sandu na konferencji prasowej w Kiszyniowie.

„Obywatele większością głosów zdecydowali, że Mołdawia będzie w dalszym ciągu podążać naprzód na ścieżce integracji europejskiej” – powiedział Sandu, dodając, że rzekome próby kupowania głosów stanowią „atak na suwerenność Mołdawii”.

Rzecznik Białego Domu ds. bezpieczeństwa narodowego John Kirby powiedział, że wyniki pokazały, że demokracja w kraju pozostaje silna pomimo prób jej podważenia przez Rosję.

Kirby pochwalił także wynik referendum w Mołdawii jako krok naprzód w integracji europejskiej Mołdawii i stwierdził, że Rosji nie udało się podważyć wyników wyborów prezydenckich w kraju.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen powiedziała, że ​​Mołdawia wybrała „europejską przyszłość” pomimo rosyjskiej „taktyki hybrydowej”.

Tak stwierdziła misja monitorująca OBWE Wybory zostały „dobrze zorganizowane” Chociaż został on zniweczony przez zagraniczną ingerencję i aktywne wysiłki dezinformacyjne.

Petra Bayer ze Zgromadzenia Parlamentarnego Misji Obserwacyjnej Rady Europy powiedziała na konferencji prasowej, że doszło do „intensywnej ingerencji wspieranej przez Kreml w proces wyborczy”.

We wcześniejszym oświadczeniu Sandu stwierdziła, że ​​głosowanie stało się przedmiotem „bezprecedensowego” ataku ze strony „grup przestępczych”, które próbowały kupić do 300 000 głosów za dziesiątki milionów euro, próbując „podważyć proces demokratyczny”.

„Dzisiaj i w ostatnich miesiącach Mołdawia stanęła w obliczu bezprecedensowego ataku na wolność i demokrację” – powiedziała Sandu.

Starająca się o reelekcję Sandu wyłoniła się na czele 11 kandydatów ubiegających się o urząd prezydenta, wzmacniając swoją początkowo niewielką przewagę po otrzymaniu większej liczby wyników na początku października 21 października, ale nie przekraczających 50% marginesu wymaganego do uniknięcia drugiej tury.

Po przeliczeniu prawie wszystkich głosów Sandu prowadził z 42,31 proc., a w drugiej turze, która odbędzie się 3 listopada, zmierzy się z zajmującym drugie miejsce prorosyjskim socjalistą Aleksandrem Stoyangelo, który otrzymał 26,09 proc.

Biznesmen Renato Usati, były burmistrz Balti, drugiego co do wielkości miasta Mołdawii, zajął trzecie miejsce, uzyskując 13,72 proc. głosów.

Wielu obserwatorów określiło podwójne wybory w Mołdawii jako kluczowe dla określenia przyszłego kierunku kraju – czy będzie on charakteryzował się bliższymi związkami z Europą i Zachodem, czy też będzie się charakteryzował większym zbliżeniem do Rosji.

Unia Europejska wskazała także, że za próbami utrudniania wyborów stoi Moskwa.

Rzecznik Unii Europejskiej Peter Stano powiedział reporterom: „To głosowanie odbyło się w świetle bezprecedensowej ingerencji i zastraszania ze strony Rosji i jej agentów, których celem było zdestabilizowanie procesów demokratycznych w Republice Mołdawii”.

Rzecznik Departamentu Stanu USA Vedant Patel zwrócił uwagę na doniesienia o „złośliwej działalności cybernetycznej, dezinformacji i innych rzeczach zgodnych z tym, co Kreml robił gdzie indziej i co Kreml wspierał w zamiarze podważenia suwerenności Mołdawii”.

Powiedział, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych pochwaliło naród mołdawski za udział w wyborach i referendum i będzie nadal wspierać „zaangażowanie Mołdawii w zapewnienie demokratycznego i wiarygodnego procesu”. Dodał, że podtrzymuje amerykański pogląd, że „przyszłość Mołdawii leży w Europie”.

Polski premier Donald Tusk, były przewodniczący Rady Europejskiej, pochwalił Mołdawię jako „odważny kraj”, a Sandu jako „wielkiego przywódcę”.

Tusk powiedział: „Rozgniewali Moskwę, olśnili Europę i ponownie uratowali swój kraj. To jest Maia Sandu”. Powiedział Na X.

Rosja, która utrzymuje około 1500 żołnierzy w rosyjskojęzycznym regionie Naddniestrza w Mołdawii, zaprzeczyła zarzutom ingerencji, a Kreml stwierdził, że głosowanie było „niewolne” i wezwał Sandu do przedstawienia dowodów, że głosy zostały kupione.

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział: „Jeśli twierdzi, że nie dostała głosów ze względu na pewne grupy przestępcze, musi przedstawić dowody”.

Zachodni zwolennicy Kiszyniowa wielokrotnie wyrażali obawy dotyczące wpływów Rosji w Mołdawii ponad trzydzieści lat po uzyskaniu przez nią niepodległości od Związku Radzieckiego.

Pieskow powiedział także, że wyniki wykazały „trudny do wyjaśnienia” wzrost na korzyść Sandu i UE.

Pieskow powiedział: „Widzimy tempo wzrostu, które trudno wytłumaczyć mechanicznie głosami na korzyść Sandu i na korzyść uczestników referendum, którzy woleli skierować się w stronę Unii Europejskiej”.

Zmiany zaproponowane w referendum konstytucyjnym obejmują potwierdzenie na pierwszym planie „tożsamości europejskiej” narodu Mołdawii, „nieodwracalności europejskiej drogi” dla kraju oraz integracji jako narodowego „celu strategicznego”.

Głos na „nie” w referendum nie uniemożliwiłby przyszłego członkostwa w UE, ale zadałby Sandu i jej proeuropejskim sojusznikom poważny cios i utrudniłby wysiłki akcesyjne na nadchodzące lata.

Frekwencja w wyborach prezydenckich wyniosła ponad 51,6%, czyli ponad 1,56 mln głosów, a w niektórych lokalach wyborczych w Mołdawii oraz poza granicami kraju, m.in. we Francji, Rumunii, Rosji i Grecji, odnotowano długie kolejki.

Obydwa głosy dostarczają cennych lekcji dla sojuszników Sandu i opozycji przed wyborami parlamentarnymi latem przyszłego roku, które posłużą za referendum w sprawie rządów założonej osiem lat temu Partii Akcji i Solidarności.

Prezydencja Mołdawii ma ograniczone uprawnienia bezpośrednie, ale Sandu wykorzystała swoje prozachodnie przesłanie i wpływy w liberalnej Malezyjskiej Partii Islamskiej w ograniczonych reformach i formalnej nominacji do UE dla jej podzielonej byłej republiki radzieckiej.

Oprócz ostrych ostrzeżeń ze strony lokalnych urzędników, w tym ministra spraw zagranicznych Mołdawii, amerykańscy i inni zachodni urzędnicy wytykali Rosję palcem, wskazując na „bardzo wyraźne posunięcie Rosjan mające na celu podważenie tych wyborów i nadchodzącego referendum”.

Ponieważ w zeszłym roku jego partia została zdelegalizowana przez rząd, a następnie przez Mołdawski Trybunał Konstytucyjny za rzekome podżeganie do zamachu stanu, Ilan Shor, skazany biznesmen, został oskarżony o wielomilionowy plan mający na celu spłatę antyunijnych wyborców i wpływowych osób oraz został powiązany z innymi programami. Od swego rosyjskiego wygnania po to, by promować Rosję wśród Mołdawian i wzbudzać niezadowolenie ze swojego rządu.

Na kilka dni przed głosowaniem władze poinformowały, że aresztowały cztery osoby i przestrzegły, że dziesiątki innych osób przeszło szkolenie w Rosji i na Bałkanach w celu „zdestabilizowania” kraju po głosowaniu.