Napisane przez Jenny Stewart*
Istnieje coraz większa zgoda co do tego, że problemy środowiskowe, zwłaszcza skutki zmian klimatycznych, stanowią poważne wyzwanie dla ludzkości. Do tej listy należy dodać zanieczyszczenie, niszczenie siedlisk, trudne do rozwiązania problemy związane z odpadami i pogarszającą się jakość życia wielu osób.
Głównym powodem jest wzrost gospodarczy. Zapominamy jednak, że wpływ na środowisko jest wynikiem pomnożenia konsumpcji na mieszkańca przez liczbę konsumujących osób. Nasze własne liczby są ważne.
Wzrost liczby ludności zagraża środowisku na poziomie globalnym, krajowym i regionalnym. Jednak program polityczny albo ignoruje populację ludzką, albo Wzmacnia alarm Kiedy całkowicie naturalne trendy, takie jak spadek dzietności i długowieczności, prowadzą do spadku tempa wzrostu i starzenia się populacji.
To, że jest nas wciąż za dużo, to problem, o którym niewielu chce rozmawiać. Pięćdziesiąt lat temu liczba ludności wynosiła Uważa się to za problemNie tylko dla świata rozwijającego się, ale dla całej planety. Od tego czasu tzw. zielona rewolucja w rolnictwie umożliwiła wyżywienie większej liczby ludzi. Jednak koszty tych praktyk, które w dużej mierze opierały się na stosowaniu pestycydów, nawozów i stosunkowo niewielkiej liczbie upraw, dopiero teraz zaczynają być rozumiane.
Następne trzydzieści lat będzie kluczowe. ostatnie Prognozy Organizacji Narodów Zjednoczonych Sugeruje, że do 2050 r. liczba ludności na świecie osiągnie 9,7 miliarda, a do 2100 r. – 10,4 miliarda. Obecnie jest nas 8 miliardów ludzi. Kolejne dwa miliardy doprowadzą i tak już obciążone ekosystemy do punktu krytycznego.
To problem całego świata
Wiele osób zgadza się, że przeludnienie jest problemem w wielu krajach rozwijających się, gdzie duże rodziny utrzymują ludzi w ubóstwie. Ale jest nas także wielu w krajach rozwiniętych. Liczba osób na mieszkańca w krajach o wysokich dochodach Zużywa 60% więcej zasobów w porównaniu z krajami o wyższych średnich dochodach i ponad 13 razy wyższy niż w przypadku osób w krajach o niskich dochodach.
Na przykład od 1995 do 2020 roku populacja Wielkiej Brytanii wzrosła o 9,1 miliona osób. Tętniąca życiem mała wyspa, zwłaszcza wokół Londynu i na południowym wschodzie, staje się coraz bardziej zatłoczona.
Podobnie Holandia Jeden z najgęściej zaludnionych krajówW 1950 r. liczyło niecałe 10 milionów mieszkańców, a w 2020 r. – 17,6 miliona. W latach pięćdziesiątych rząd zachęcał do imigracji w celu zmniejszenia gęstości zaludnienia. W XXI wieku kolejne pięć milionów ludzi w małym kraju z pewnością wywołało sprzeciw wobec imigracji, ale obawy błędnie skupiały się na rasowym charakterze tego wzrostu. Niewiele uwagi poświęcono głównemu problemowi przeludnienia.
Australia jest nazywana „krajem równin bez granic, którymi można się dzielić”. Tak naprawdę jest to mały kraj składający się z dużych odległości.
Podobnie jak były premier Nowej Południowej Walii Bob Carr I spodziewał się Kilka lat temu, gdy populacja Australii wzrosła, dodatkowe osoby zamieszkały na rozległych przedmieściach, które pochłonęły pola uprawne w pobliżu naszych miast i zagroziły siedliskom przybrzeżnym i podbrzeżnym. Jakże miał rację. Przedmieścia Sydney i Melbourne pokryte są dużymi, brzydkimi domami, których mieszkańcy na zawsze będą zdani na samochody.
Nierobienie niczego ma wysoką cenę
Im dłużej nie będziemy nic robić w sprawie wzrostu populacji, tym będzie gorzej. Posiadanie większej liczby osób obecnie nieuchronnie oznacza więcej w przyszłości, niż miałoby to miejsce w innym przypadku.
Żyjemy średnio bardzo długo, więc kiedy się rodzimy, mamy tendencję do pozostawania w pobliżu. Zanim spadek liczby urodzeń przyniesie jakikolwiek skutek, potrzeba czasu.
Kiedy to nastąpi, posiłki populacyjne reagują okrzykami alarmu. Podstawę postrzega się jako młodą grupę demograficzną, podczas gdy osoby starsze przedstawia się jako pasożytnicze zagrożenie dla młodych.
Nie powinniśmy postrzegać spadku współczynnika reprodukcji jako katastrofy, ale jako zjawisko naturalne, do którego możemy się dostosować.
Niedawno powiedziano nam, że Australia musi doświadczyć dużego wzrostu populacji ze względu na niedobory siły roboczej. Rzadko wspomina się dokładnie, na czym polega ten niedobór i dlaczego nie możemy przeszkolić wystarczającej liczby ludzi, aby go wypełnić.
Ludność i rozwój są ze sobą w subtelny sposób powiązane na poziomie globalnym, krajowym i regionalnym. Na każdym poziomie stabilizacja populacji jest kluczem do bezpieczniejszej i bardziej zrównoważonej pod względem środowiskowym przyszłości.
Dla tych z nas, którzy cenią świat przyrody sam w sobie, sprawa jest jasna – musimy zrobić miejsce dla innych gatunków. Dla tych, których nie obchodzą inne gatunki, rzeczywistość jest taka, że bez bardziej przemyślanego podejścia do liczebności układów planetarnych systemy planetarne będą nadal się rozpadać.
Niech kobiety decydują się na posiadanie mniejszej liczby dzieci
Co więc zrobić? Jeśli założymy, że populacja Ziemi przekroczy 10 miliardów ludzi, to sposób myślenia leżący u podstaw tego założenia oznacza, że zmierzamy w stronę przerażającej przyszłości, gdy lepsza przyszłość jest w naszym zasięgu.
Aby stawić czoła zmianom klimatycznym, konieczne będzie radykalne przemyślenie gospodarki światowej. Jeśli chodzi o wzrost populacji, rozwiązanie jest już dostępne, jeśli uda nam się wyjść poza nieprzydatne ideologie.
Ludzie nie są głupi. Zwłaszcza kobiety nie są głupie. Kiedy kobiety mają wybór, ograniczają liczbę posiadanych dzieci. Ta wolność jest tak podstawowym prawem człowieka, jak to tylko możliwe.
Bardzo potrzebne zmiany demograficzne mogą mieć miejsce już teraz, jeśli tylko pozwolą na to procesy zwiększania liczby ludności.
Ci, którzy nawołują do zwiększenia wskaźników reprodukcji, czy zdają sobie z tego sprawę, czy nie, służą jedynie krótkoterminowym interesom deweloperów i niektórych władz religijnych, dla których większe społeczności oznaczają dla nich większą władzę. To męska fantazja, za którą większość kobiet i wielu mężczyzn od dawna płaci wysoką cenę.
Kobiety wskażą nam drogę, jeśli im na to pozwolimy.
*Jenny StewartProfesor Polityki Publicznej, Uniwersytet Nowej Południowej Walii w Sydney.
Ten artykuł został ponownie opublikowany z Rozmowa Na licencji Creative Commons. Przeczytać Oryginalny artykuł.
„Fanatyk muzyki. Profesjonalne rozwiązywanie problemów. Czytelnik. Wielokrotnie nagradzany telewizyjny ninja”.
More Stories
Obietnice wyborcze Kamali Harris przypominają obietnice Jacindy Ardern
Wybory w USA: Joe Biden mógł pomóc Trumpowi w jego „śmieciowych” gafach.
Wydarzenie Trumpa w Madison Square Garden zostało zakłócone prymitywnymi uwagami wstępnymi