W miarę zbliżania się wyborów wiele małych partii przedstawia politykę mającą na celu wprowadzenie zmian w obecnym systemie politycznym. Federico Magrina Bada ich dążenie do stanowienia prawa dla demokracji bezpośredniej.
14 października w wyborach będą mogły wziąć udział osoby pełnoletnie w całym kraju, oddając dwa głosy – głos na partię i głos na kandydata.
Po zakończeniu wyborów rozpocznie się trzyletni cykl, a dla większości wyborców ich uczestnictwo w polityce, wykraczające poza oglądanie, czytanie i dyskusje o wiadomościach przy stole, zakończy się do 2026 roku.
Jednak wiele małych partii ubiegających się o miejsca w parlamencie uważa, że należy podjąć większe wysiłki, aby włączyć elektorat w proces podejmowania decyzji politycznych i stymulować politykę wokół demokracji bezpośredniej.
Krótko mówiąc, demokracja bezpośrednia więcej decyzji podejmuje naród, zwykle w drodze wiążących referendów.
Istnieją różne wersje tego zastosowania na całym świecie, a referenda mogą być organizowane w sprawie głównych decyzji rządu lub pomysłów przedstawionych przez społeczeństwo, jeśli popiera je określony procent populacji i nazywane są wiążącymi referendami inicjowanymi przez obywateli.
W Nowej Zelandii obowiązują obecnie przepisy dotyczące referendów obywatelskich. Organizują także referenda w niektórych kwestiach – pomyśl o decyzji w sprawie flagi o wartości 26 milionów dolarów lub referendach w sprawie eutanazji i konopi indyjskich w wyborach w 2020 roku.
Nadaje jednak tym referendom moc wiążącą i rzadziej z nich korzysta, co skłoniło do tego wiele małych, prawicowych partii, w tym Nowozelandzką Partię Wolności Briana Tamakiego. Partia Pro-Nowozelandzka Liz Gun Tego domaga się Nowozelandzka Partia Demokratyczna, bardziej centrowa partia Szczytu.
Tamaki twierdzi, że większe zaangażowanie w proces podejmowania decyzji politycznych umożliwiłoby osobom, które wycofały się z polityki, ponowne zaangażowanie się w nią.
Mówi, że model podobny do szwajcarskiej demokracji bezpośredniej umożliwiłby obywatelom decydowanie o kwestiach etycznych i reformie edukacji, a można by tego dokonać za pomocą aplikacji i platformy do weryfikacji tożsamości RealMe.
W Szwajcarii wiele decyzji poddawanych jest referendum. W zeszłym roku obywatele tego kraju głosowali za zakazem testów na ludziach i zwierzętach oraz za ochroną dzieci przed reklamami na opakowaniach wyrobów tytoniowych. Głosowali m.in. za nowelizacją ustawy dotyczącej opłaty skarbowej i kwot przekazywanych agencjom medialnym.
Tamaki, którego poparcie dla partii wynosi około 1%, twierdzi, że jeśli zostanie wybrany do parlamentu, w ciągu pierwszych 100 dni będzie forsował projekt ustawy, który umożliwiłby obywatelom głosowanie online w określonych kwestiach i organizowanie wiążących referendów.
Jest to posunięcie, do którego zobowiązał się także lider NZD Matt King.
Reguluje to obecnie obowiązujący system Ustawa o Inicjatywie Obywatelskiej na rzecz Referendów z 1993 r.
Referendum zainicjowane przez obywatela rozpoczyna się od złożenia przez składającego petycję wniosku do Sekretarza Izby Reprezentantów. Następnie następuje proces ustalania ostatecznej treści wniosku.
Następnie organizator petycji musi w ciągu 12 miesięcy zebrać podpisy od co najmniej 10% zarejestrowanych wyborców.
Dane wydane przez wybory.nz Według stanu na koniec sierpnia zarejestrowanych jest 3 452 641 wyborców, co oznacza, że petycję będzie musiało podpisać 345 264 osób, zanim zostanie ona upubliczniona.
Dla porównania próg 10% jest wysoki. W Szwajcarii dowolnych 100 000 uprawnionych do głosowania z 8-milionowego kraju może złożyć propozycję rewizji konstytucji federalnej, a proponowana zmiana jest następnie poddawana pod głosowanie.
Jeśli chodzi o prawo federalne, jeśli 50 000 obywateli zażąda referendum w sprawie nowej lub zmienionej ustawy federalnej, proponowana ustawa musi przejść referendum.
Liczby te bardziej odpowiadają temu, do czego wzywa wschodzący polityk Chris Newman.
Newman założył na Facebooku grupę o nazwie Direct Democracy New Zealand i kandyduje jako kandydat partii Liz Gunn, New Zealand Loyal, w okręgu wyborczym Upper Harbor w Auckland. Chce systemu, który umożliwiłby obywatelom odwołanie polityków w drodze referendum, jeśli petycję podpisze 100 000 osób.
Jeśli uda się to osiągnąć, odbędzie się referendum w sprawie rezygnacji przedstawiciela.
Newman twierdzi, że demokrację bezpośrednią rozważał W Raport Komisji ds. Reformy Konstytucyjnej z 1891 r Prawie sprowadził szwajcarski model do Nowej Zelandii.
Raport podpisany przez przewodniczącego komisji Eugene’a O’Connora wzywał do skorygowania „rządu partyjnego” Nowej Zelandii poprzez import niektórych elementów konstytucji Konfederacji Szwajcarskiej. Newman jest fanem.
Istnieją również grupy internetowe wzywające do „pełnego systemu referendów”. Nowozelandzka grupa Telegram Direct Democracy, odrębna od grupy Newmana, twierdzi, że w ramach proponowanego przez nią systemu ludzie mogliby „wnioskować o referendum w sprawie wszystkiego, co uzasadniacie, w czym inni mogą was wspierać i gdziekolwiek tego chcecie”. [sic] „Przemyślałem to wyraźnie”.
„Możecie głosować w referendach i zobaczyć wyniki referendów. Możesz przekazać swój głos, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś [sic] Masz przepustowość, aby przejść przez wszystko.
„Referenda mogą dotyczyć kwestii lokalnych i krajowych” – czytamy w poście opublikowanym przez Direct Democracy in New Zealand.
Max Rushbrook, badacz z Uniwersytetu Wiktorii, twierdzi, że demokracja bezpośrednia jest bardzo atrakcyjna dla partii skrajnych, ponieważ nie ufają one politykom i nie wierzą, że ich decyzje dokładnie odzwierciedlają społeczeństwo jako całość.
„Moim zdaniem demokracja bezpośrednia odnosi się do takich rzeczy jak referenda. Mamy więc system podobny do systemu szwajcarskiego, w którym wiele decyzji jest podejmowanych w drodze referendów, główne decyzje polityczne są poddawane referendum i opinii publicznej, a następnie wyniki referendum jest wiążące dla rządu.
„To model bardzo popularny wśród części osób, które nie lubią demokracji przedstawicielskiej. To brexit, prawda? To przejęcie kontroli i właśnie to przyciąga wiele partii skrajnych, które nie bardzo ufają politykom .”
Rushbrooke twierdzi, że organizowanie większej liczby referendów ma charakter partycypacyjny, ale niekoniecznie przemyślany, ponieważ ludzie niekoniecznie podejmują świadome decyzje.
„Ludzie są bezpośrednio zaangażowani w podejmowanie decyzji, ale politolodzy nie nazywają tego procesem deliberacyjnym, co oznacza, że nie ma dowodów na to, że ludzie się zastanawiali, [they have] „Przed głosowaniem starannie przemyśleli i wysokiej jakości dyskusję publiczną” – mówi.
Lider Partii Szansy (TOP), Rav Manjhi, twierdzi, że można obejść ten problem, ale zgadza się, że aby demokracja bezpośrednia była skuteczna, ludzie muszą podejmować świadome decyzje.
Krytykuje sposób, w jaki podczas ostatnich wyborów przeprowadzono referendum w sprawie konopi indyjskich, podczas którego pytano wyborców o zdanie na temat legalizacji eutanazji i konopi indyjskich, a odpowiedzi brzmiały odpowiednio tak i nie.
Mówi, że referendum w sprawie konopi indyjskich było bardzo staromodne i tradycyjne – „naprawdę złą częścią udziału w życiu politycznym”.
„Nie udzielono zbyt wielu informacji, a pytania sformułowano w sposób mało przystępny.
„Gdybyście przyjęli podejście oparte na zgromadzeniu obywatelskim, jak to miało miejsce w Irlandii, prawdopodobnie przeszłoby to łatwo” – mówi Manji o głosowaniu na „nie” w sprawie konopi indyjskich.
Manji zbadał, w jaki sposób Irlandia i Francja wykorzystują zgromadzenia obywatelskie do omawiania kwestii etycznych i środowiskowych, i twierdzi, że jest to dla ludzi świetny sposób na przeprowadzenie przemyślanych rozmów przed rozpoczęciem procesu decyzyjnego.
W Irlandii Zgromadzenie Obywatelskie składające się z 99 losowo wybranych członków przedstawiło rządowi zalecenia, które doprowadziły do publicznego referendum w sprawie prawa aborcyjnego.
Abigail Dougherty/Personel
Brian Tamaki rozmawia z mediami przed wejściem na główny komisariat policji w Auckland po przemówieniu na wiecu antyszczepionkowym w Auckland Domain.
Oprócz spotkań osobistych Manji pragnie także zbadać, „jakie technologie wprowadzą jako sposób na zaangażowanie się w cyfrowe środowisko online”.
Mówi, że zwiększenie udziału obywateli doprowadzi do lepszych wyników politycznych.
„Jeśli masz już bezpieczną platformę do współpracy z rządem, tak jak ma to miejsce w przypadku Twojego banku, powinniśmy być w stanie umożliwić głosowanie online nie tylko w wyborach, ale albo w drodze demokracji bezpośredniej, takiej jak referenda, albo po prostu jako sposób na angażowanie się w rozmowy”.
Mówi, że istnieją już programy wykorzystywane przez kraje do angażowania obywateli, takie jak tajwański program vTaiwan, który umożliwia społeczeństwu głosowanie w sprawie pytań i wpływanie na to, które z nich są zadawane, przede wszystkim poprzez klauzule, na które się zgadzają – oświadczenia, co do których zgadzają się ludzie ze wszystkich środowisk . na mnie.
Istnieją jednak wątpliwości, czy coraz bardziej metody demokracji bezpośredniej faktycznie angażują więcej osób i są lepsze niż obecny system.
W ostatnich wyborach powszechnych około 81% zarejestrowanych wyborców wybrało urnę do głosowania, co stanowi znacznie lepszą frekwencję niż 66% w wyborach prezydenckich w USA w 2020 r. i 67% w wyborach w Wielkiej Brytanii w 2019 r.
Nowa Zelandia jest również uważana za jeden z najbardziej demokratycznych krajów na świecie. StatystaJest to strona internetowa, która gromadzi dane z różnych źródeł na całym świecie i plasuje Nową Zelandię jako drugi najbardziej demokratyczny kraj dzięki procesowi wyborczemu, pluralizmowi, udziałowi w życiu politycznym i swobodom obywatelskim.
chwila, Nasz świat tkwi w danych Nowa Zelandia zajmuje ósme miejsce, za krajami skandynawskimi, Szwajcarią i Belgią, ale przed Francją i Wielką Brytanią.
Andrew Geddes, profesor prawa na Uniwersytecie Otago, twierdzi, że obecny system w Nowej Zelandii to demokracja parlamentarna, w której członkowie parlamentu są wybierani w celu wybierania prawa w imieniu obywateli.
Mówi, że tym politykom płaci się za poświęcenie czasu i wysiłku na zrozumienie propozycji legislacyjnych oraz ich potencjalnej złożoności i skutków.
„Nie mamy na to czasu. Rzeczywistość jest taka, że większość z nas prowadzi intensywne życie i ma mnóstwo rzeczy do zrobienia. Nie mamy czasu ani energii, aby przeznaczyć je na ustalanie najlepszego prawa dla gruntów .
„Dlatego delegujemy, dajemy przedstawicielom prawo do stanowienia prawa, a następnie co trzy lata oceniamy, czy wykonali dobrą robotę, czy nie”.
„Fanatyk muzyki. Profesjonalne rozwiązywanie problemów. Czytelnik. Wielokrotnie nagradzany telewizyjny ninja”.
More Stories
Obietnice wyborcze Kamali Harris przypominają obietnice Jacindy Ardern
Wybory w USA: Joe Biden mógł pomóc Trumpowi w jego „śmieciowych” gafach.
Wydarzenie Trumpa w Madison Square Garden zostało zakłócone prymitywnymi uwagami wstępnymi