Spotkanie między USA i Chinami było poważnym dyplomatycznym krokiem naprzód w stosunkach między obydwoma krajami – ale czy ta nowa dobra wola będzie trwała i co stanie się z Nową Zelandią, jeśli tak się nie stanie, pyta amerykański korespondent Logan Church.
Cóż, to nie trwało długo.
Wczorajsze spotkanie prezydentów Bidena i Xi mogło oznaczać początek nowych stosunków, ale komentarze Bidena nazywające jego chińskiego odpowiednika „dyktatorem” rozgniewały chińską delegację.
Biden powiedział reporterom: „No cóż, spójrzcie, on jest dyktatorem w tym sensie, że jest człowiekiem, który rządzi komunistycznym krajem opartym na zupełnie innej formie rządów niż nasza”.
„W każdym razie zrobiliśmy postęp”.
Posunięcie to obejmowało ostro sformułowaną naganę ze strony rzecznika chińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, który nazwał słowa Bidena „głęboko błędnymi” i „nieodpowiedzialnym manewrem politycznym, któremu Chiny stanowczo się sprzeciwiają”.
Nie jest to pierwszy raz, kiedy Biden to mówi, ale pokazuje, po jakiej linie muszą pokonać oba kraje, aby zbudować coś na kształt stosunków roboczych.
Historia między Chinami a Stanami Zjednoczonymi, dwoma najpotężniejszymi krajami na świecie, jest złożona.
Stany Zjednoczone sprzeciwiają się rosnącym wpływom militarnym Chin na Pacyfiku. Obydwa kraje oskarżają się wzajemnie o szpiegostwo. Niedawno Stany Zjednoczone zestrzeliły „chiński balon szpiegowski”.
Obydwa mają bardzo odmienne poglądy na temat niepodległości Tajwanu, a Stany Zjednoczone publicznie zganiły Chiny za latanie myśliwcami zbyt blisko amerykańskiej armii, a ostatnio oba kraje pokłóciły się w sprawie potężnych amerykańskich chipów komputerowych – Chiny ich chcą, a USA umieścił je na Jej miejscu. Ścisła kontrola eksportu
Według ekspertów ds. stosunków międzynarodowych stawia to Nową Zelandię w delikatnej pozycji dyplomatycznej.
„Nie mamy innego wyboru, jak tylko zaprzyjaźnić się z nimi obojgiem” – powiedział Alexander Gillespie z Uniwersytetu Waikato.
„Z gospodarczego punktu widzenia rozpaczliwie potrzebujemy Chin” – powiedział 1News.
„Nie chodzi tylko o znaczenie gospodarcze, ale także o interakcje społeczne i kulturowe, które możemy zbudować – ale potrzebujemy tego, aby móc handlować w oparciu o czysty własny interes.
Ale w przypadku Ameryki potrzebujemy ich wsparcia. Nasze sojusze są nieco skomplikowane w odniesieniu do Australii, Wielkiej Brytanii i Ameryki. Ale jesteśmy bliżej Ameryki niż byliśmy w ciągu kilku dziesięcioleci”.
Powiedział, że spotkanie obu przywódców było dobrym krokiem i że stosunkowo niewielkie osiągnięcia, takie jak porozumienie w sprawie wspólnego rozwiązania problemu epidemii fentanylu i ponowne nakłonienie sił zbrojnych USA i Chin do rozmów, mogą doprowadzić do zacieśnienia współpracy w przyszłości.
„Musimy znaleźć więcej sposobów na współpracę i pokojowe współistnienie, a to jest krok w tym kierunku” – powiedział Gillespie.
Jednak największą wygraną dla większości Amerykanów będą komentarze Xi, że Chiny mogą nadal wysyłać pandy do amerykańskich ogrodów zoologicznych.
Panda monium tutaj była niesamowita, gdy Stany Zjednoczone niedawno musiały ją zwrócić.
„Fanatyk muzyki. Profesjonalne rozwiązywanie problemów. Czytelnik. Wielokrotnie nagradzany telewizyjny ninja”.
More Stories
Obietnice wyborcze Kamali Harris przypominają obietnice Jacindy Ardern
Wybory w USA: Joe Biden mógł pomóc Trumpowi w jego „śmieciowych” gafach.
Wydarzenie Trumpa w Madison Square Garden zostało zakłócone prymitywnymi uwagami wstępnymi