Bali Haq (MNZM) był przewodniczącym niezależnej grupy zadaniowej Schools of Tomorrow 2018/19, dyrektorem trzech szkół średnich w Nowej Zelandii, przewodniczącym Association of Secondary Schools New Zealand i wiceprezesem wykonawczym nowozelandzkiego Urzędu ds. Kwalifikacji. Obecnie jest członkiem Rady Hrabstwa New Plymouth.
opinia: W szkołach dzieje się teraz bardzo dużo.
Trwają ogromne zmiany w krajowym programie nauczania i przegląd NCEA, w tym nowe wymagania dotyczące czytania, pisania i liczenia.
Podejmowane są dalsze działania mające na celu poprawę osiągnięć uczniów Maorysów, aw ramach systemu przebiega poważna restrukturyzacja Ministerstwa Edukacji.
Nic dziwnego, że skargi na niedobory nauczycieli, zauroczenie nauczycieli i duże obciążenia pracą osiągnęły szczyt, a rozmowy na temat polityki edukacyjnej stały się coraz bardziej spolaryzowane.
Niestety, jak wie większość doświadczonych dyrektorów i nauczycieli, byliśmy tu już wcześniej. Przez ostatnie 30 lat rządy próbowały rozwiązać te same problemy, które my próbujemy rozwiązać dzisiaj, i konsekwentnie ponosiły porażkę.
W Aotearoa/Nowa Zelandia utrzymuje się tendencja spadkowa wyników w nauce i nadal występują ogromne różnice w osiągnięciach uczniów w oparciu o status społeczno-ekonomiczny i pochodzenie etniczne.
Jak można było przewidzieć, wielu dyrektorów i nauczycieli ma dość, ostrzegając, że obecny zestaw zmian jest niespójny, źle zaplanowany, ma niemożliwe harmonogramy i zakończy się niepowodzeniem.
Dyrektorzy szkół i zaniepokojeni nauczyciele przez dziesięciolecia kierowali do ministrów te same ostrzeżenia, ale bezskutecznie. Mieliśmy wiele wstrząsów, ale stały spadek.
Co się dzieje?
Problem polega na tym, że dekady temu w ogóle nie mieliśmy systemu edukacji. Mamy zróżnicowaną grupę około 2500 szkół, często samorządowych.
Od dyrektorów i nauczycieli w tych szkołach, często pracujących w izolacji, oczekuje się ciągłego „naprawiania” – które często zmienia kierunek w zależności od tego, która partia polityczna podejmuje decyzje.
Oczekiwano, że zrobią to wszystko przy minimalnym wsparciu i wskazówkach.
Wyższe szczeble Ministerstwa Edukacji zostały pozbawione nauczycieli i ludzi rozumiejących naukę.
Dyrektorom odmówiono wsparcia przywództwa, rady dyrektorów były przytłoczone zadaniami, z którymi nie mogły sobie poradzić, a co najgorsze, nauczyciele nie mieli wsparcia w realizacji programów nauczania i ocenie.
Ten rząd doszedł do władzy zdeterminowany, aby rozwiązać te problemy systemowe i powstrzymać nasz spadek edukacji. Stworzył szereg recenzji. Kierowałem się jednym. Wiele zaleceń zawartych w tych recenzjach dotyczyło bezpośrednio problemów, które nas powstrzymują.
Niestety, zostało to okropnie wykonane. Ministerstwo Edukacji nie zrozumiało, czego wymagano, i okazało się, że nie jest w stanie zmienić sposobu, w jaki działa.
Przykładem jest obecna aktualizacja programu nauczania
Pierwotnym zaleceniem było rozpoczęcie od centrum nauczania w ramach ministerstwa, biorąc pod uwagę, że wcześniej nie uwzględniało ono programów nauczania w swojej pracy.
Doprowadzi to do badań i porad dotyczących tego, jak mógłby wyglądać krajowy program nauczania XXI wieku, w tym NCEA. Dopiero wtedy można ustalić ramy i harmonogram wdrażania.
To, co faktycznie się stało, jest prawie odwrotne. Aktualizacja programu nauczania powinna opierać się na modelu opracowanym przez autorów nowej podstawy programowej historii.
Jednak ten model został przyspieszony przez byłego premiera, zanim zaczął modernizować program nauczania.
Na domiar złego utworzono Curriculum Centre, które po podjęciu większości najważniejszych decyzji miało skutecznie kierować tą pracą. Co więcej, zmiany w NCEA zostały wprowadzone niezależnie od aktualizacji – tak jakby oceny NCEA nie miały nic wspólnego z programem nauczania.
Nic dziwnego, że teraz pojawiają się pytania o filozofię edukacyjną, która to wszystko napędza i kto jest właściwie za to odpowiedzialny.
Gniewne reakcje nauczycieli przedmiotów ścisłych na wstępne wersje „zaktualizowanego” programu nauczania przedmiotów ścisłych dobrze ilustrują problem.
Obecna restrukturyzacja ministerstwa opowiada kolejną przerażającą historię korupcji. Pierwotne zalecenie dotyczyło udzielenia bardzo potrzebnego wsparcia szkołom i przywrócenia zaufania między ministerstwem a szkołami, którego tak bardzo brakowało.
Miało to zostać osiągnięte poprzez zatrudnienie ogólnokrajowej sieci ekspertów ds. przywództwa i doradców programowych, którzy mieli pracować za pośrednictwem lokalnych centrów usług, aby wspierać dyrektorów, nauczycieli i zarządy.
Jak dotąd ministerstwo przeznaczyło na to minimalne środki, rozpoczynając wewnętrzną restrukturyzację, która w rzeczywistości zwiększyła biurokrację i stworzyła więcej przestrzeni do nieufności – wbrew zamierzeniom.
co powinno być zrobione? Po pierwsze, należy poprawić wydajność ministerstwa. Pada od dłuższego czasu.
Po drugie, potrzebujemy ponadpartyjnego porozumienia, aby rozwiązać problemy systemowe, przed którymi stoimy. Edukacja musi przestać być polityczną piłką nożną. To nie fair w stosunku do naszych dzieci.
Po trzecie, musimy pilnie stworzyć ogólnokrajową sieć wspierającą nauczycieli i administratorów szkół, aby reformy mogły zostać właściwie wdrożone, a to oczywiście będzie kosztować dużo pieniędzy.
Wreszcie musimy zaakceptować fakt, że 2500 częściowo autonomicznych, często konkurencyjnych i przepełnionych rad powierniczych i dyrektorów nie może stworzyć skutecznego systemu edukacji i stanowi podstawową barierę postępu.
Jeśli nie rozwiążemy tych problemów, będziemy świadkami rosnącego obciążenia pracą, kolejnych zakłóceń i dalszego spadku, niezależnie od tego, kto wygra wybory.
„Fanatyk muzyki. Profesjonalne rozwiązywanie problemów. Czytelnik. Wielokrotnie nagradzany telewizyjny ninja”.
More Stories
Obietnice wyborcze Kamali Harris przypominają obietnice Jacindy Ardern
Wybory w USA: Joe Biden mógł pomóc Trumpowi w jego „śmieciowych” gafach.
Wydarzenie Trumpa w Madison Square Garden zostało zakłócone prymitywnymi uwagami wstępnymi