BPrzed osobistym i zawodowym upadkiem Lydia Tarr zajmowała świętą część świadomości kulturowej – znakomita pianistka i zarozumiała maestro, wychowanka Leonarda Bernsteina, pierwsza dyrygentka Filharmonii Berlińskiej, laureatka EGOT i uznana autorka pamiętników. Rodzaj indywidualnej postaci kulturowej wskazującej na status, która rządzi w nowojorskich rozmowach i pławi się w blasku pionierskich osiągnięć, ignorując wagę feminizmu (lub terminu „maestra”). Jej zdaniem sukces techniczny był sam.
Tár jest postacią fikcyjną, wspaniale graną przez najlepszą Cate Blanchett, ale film Todda Fielda szczególnie oddaje pułapki znanej celebrytki i jest tak cudownie osadzony w jej wciągającym świecie, że niektórzy widzowie nie bez powodu. Wziął ją za prawdziwą osobę. Pochodzi z naszego obecnego świata i od pierwszej chwili, gdy ją poznajemy – sfotografowana czyimś telefonem w prywatnym odrzutowcu, wywiad z Adamem Gopnikiem z The New Yorker, gdzie prowadziliśmy lekcję w Juilliard – zamieszkujemy ją: intensywną, surową, narcystyczną, napięte w szwach. (W śmiałym i błyskotliwym posunięciu film odtwarza w całości napisy końcowe).
Tár to wyczyn budujący świat, zwłaszcza jak na taki, który tak bardzo przypomina naszą ostatnią oś czasu. Co roku Field wyciągał go z branży filmowej – po raz pierwszy od „Małych dzieci” z 2006 roku – wydaje się, że wymyślił temat, który wykoleiłby gorszy film. Wśród nich: wymówki w imię geniuszu, zniesienie kultury, Realizm cyfrowy i media społecznościowei #Ja równieżperspektywa sprawcy, wyizolowany i rozrzedzony świat elity muzyki klasycznej.
To nie powinno się udać, ale film robi to, będąc niezaprzeczalnie nieustępliwym studium postaci dzięki naprawdę nieuniknionemu występowi Blanchett. To gra jak napięty thriller, a złoczyńcą są Grzechy Lydii Tarr. Ujawnia się jej relacje z byłymi studentkami, zwłaszcza zanikanie byłej studentki; jej usprawiedliwiona paranoja na punkcie trującej zdolności prawdy i zaprzeczanie białemu szaleństwu wykraczają poza nią; Mieszanka psuje zarówno jej karierę, jak i pełne życia życie rodzinne w Berlinie z jego żoną Sharon (Nina Höss), dyrektorką koncertową i pierwszą skrzypaczką w Berlinie, oraz ich młodą córką.
Zręczne podejście Fielda do zerwania Tárów jest jedną z głównych przyjemności filmu. Mimo to w filmie z taką precyzją jest ich kilka: Tár garnitury na miarę oraz imponująca minimalistyczna garderoba zaprojektowana przez znaną projektantkę mody Binę Daigeler; Mantra scenografa Marco Bittnera-Rusera dotyczy zimnego, brutalnego Berlina. Jest niesamowita ścieżka dźwiękowa islandzkiego muzyka i kompozytora Hildura Gudnadóttira, a wspaniały widok Blanchetta z kijem w dłoni unosi się nad kamerą i na granicy grzmiącego dźwięku orkiestry.
Ale głównym osiągnięciem filmu jest jego mentalność, która zakłada zdolność widza do nadążania. Nieprzyjemnie jest siedzieć z całą złożonością istot ludzkich, w tym z tymi utalentowanymi, pochłoniętymi sobą, ograniczonymi, poniżającymi, którzy pozbyli się własnej emocjonalnej bezduszności. Możesz tego nie czuć, ale na pewno o tym wszystkim pomyślisz.
„Ma skłonność do apatii. Rozwiązuje problemy. Miłośnik Twittera. Pragnący być orędownikiem muzyki”.
More Stories
Wokalista Radiohead Thom Yorke schodzi ze sceny, gdy fan skanduje w proteście przeciwko Strefie Gazy
Molly Mae Hague wygląda zupełnie nie do poznania w swoim kostiumie Babci Wilczy z Czerwonego Kapturka, gdy rzuca uroczą kulą bougie na Halloween dla swojej córki Bambi.
Recenzja historii Christophera Reeve’a – „Kompleksowa i afirmująca życie”