Niewielu zdaje sobie sprawę, że w Polsce żyje starożytna społeczność muzułmańska. Ta tatarska społeczność, która utrzymuje się głównie z turystyki, z dwoma meczetami na dalekim północnym wschodzie Polski przy granicy z Białorusią, z powodu stanu wyjątkowego narzuconego przez Warszawę.
Polska przedłużyła 30-dniowy stan wyjątkowy nałożony na początku września w pasie o szerokości 3 km wzdłuż granicy z Białorusią o kolejne 60 dni. Teraz cywile niebędący rezydentami mają zakaz odwiedzania tego obszaru. Polski rząd poinformował, że posunięcie to miało na celu zmniejszenie liczby „nielegalnych przejść” – migrantów z Bliskiego Wschodu wysyłanych przez białoruskie władze.
„To ironia losu w tej trudnej sytuacji na granicy, że wiele osób wjeżdżających do Polski to także muzułmanie” – mówi Artem Graban, specjalista ds. imigracji z Uniwersytetu Warszawskiego.
Jeden meczet, we wsi Kruszyniany, znajduje się w strefie zamkniętej utworzonej przez polski rząd w celu powstrzymania rosnącej liczby migrantów przekraczających granicę z Białorusi. Wioska tradycyjnych drewnianych domów, osadzona w sielankowej scenerii wsi, jest praktycznie odizolowana od reszty Polski.
„Turyści nie mogą tu przyjeżdżać, a dochody z nich są poważnie szkodliwe dla źródeł utrzymania miejscowej ludności” – mówi Graban.
W drugim meczecie, we wsi Bohoniki, kilka kilometrów od Kruszynian, turystyka jest jeszcze nominalnie otwarta dla biznesu, ale powoli. Lokalny restaurator, który rozmawiał z DW podczas wizyty tam 4 października, powiedział, że jego pickupy są stabilne, odkąd ogłoszono awarię we wrześniu, ale głównie dlatego, że nikt nie może odwiedzić pobliskich Kruszynian. „Zbieramy rzeczy dla tych biednych ludzi, z ubrań, jedzenia i koców, ale cierpimy też finansowo z powodu braku turystów” – powiedział DW.
Dorota Kowalska to kolejna lokalna bizneswoman. Prowadzi pensjonat i restaurację Siosa Budy w małej wiosce Budy, około pięciu kilometrów od strefy zamkniętej. Mówi, że wielu turystów z Europy Zachodniej zrezygnowało z rezerwacji.
„Mam inną firmę w Warszawie, więc mogę pokryć część tych strat, ale wielu ludzi tutaj nie ma” – mówi.
Bode, wysoka wioska złożona głównie z tradycyjnych drewnianych domów, jest pusta, a jej restauracje i trzy pensjonaty są zamknięte. Miejscowy mężczyzna mówi nam, że sezon się kończy, ale nigdy nie widział go tak spokojnie, zwłaszcza że pogoda jest niezwykle ciepła.
– Agroturystyka mocno ucierpiała – mówi DW Jarmila Rebecca, aktywistka działająca na obrzeżach pogranicza. „Wielu lokalnych rolników i przedsiębiorców agroturystycznych chce pomóc migrantom, głównie dlatego, że są dobrymi ludźmi, ale także dlatego, że to, co się tutaj wydarzyło, szkodzi biznesowi” – mówi.
„Region przygraniczny jest niezwykle cichy” – mówi Graban. „Po COVID tak jest teraz. Utrudniło to handel transgraniczny i całkowicie zatrzymało turystykę” – dodaje.
Odszkodowanie jest bardzo małe
W piątek 17 września polski parlament uchwalił ustawę o odszkodowaniach korporacyjnych w miejscach, w których obowiązuje stan wyjątkowy. Obejmuje firmy z branży turystycznej i gastronomicznej, a także osoby prowadzące gospodarstwa agroturystyczne.
Firmy będą mogły ubiegać się o odszkodowanie w wysokości 65% średniego miesięcznego dochodu, jaki uzyskali w ciągu trzech miesięcy poprzedzających wystąpienie sytuacji kryzysowej, tj. w czerwcu, lipcu i sierpniu. Wcześniej komisja ekonomiczna Parlamentu zalecała zwiększenie tego wsparcia do 80%.
„Władzom nie zależało na 3 milionach złotych (800 000, 730 000 euro), aby wypłacić wszystkim ofiarom godziwe odszkodowanie w wysokości 80%. Ale dzięki naszej presji ta ustawa jest lepsza niż to, co zaproponował rząd” – Robert Teszkowitz, Poseł z opozycyjnej Koalicji Obywatelskiej powiedział dziennikarzom w Warszawie.
Zrezygnowano również z propozycji rekompensat dla firm w zakresie przewozu turystów, artykułów spożywczych i pamiątek oraz wsparcia dla firm z sektora kultury, rozrywki i wypoczynku. Festiwal Trzech Kultur w Ludawie i Pop-Up City Festival w Tyryspolu zostały odwołane.
– Przedsiębiorcom pracującym w sytuacji kryzysowej trudno będzie odzyskać siły po zrekompensowaniu państwu strat spowodowanych przez ten system – mówi Graban.
Budy leżą w północno-wschodniej Polsce, zaledwie kilka kilometrów od granicy z Białorusią i ucierpiały w wyniku załamania turystycznego
Zamknięte granice szkodzą biznesowi
Z badań Arkadiusza Malkowskiego z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie wynika, że aż 83,6% przekraczających granicę Białorusinów jako cel swojej wizyty wskazało zakupy.
Aż 30% firm z miast przygranicznych w Polsce zapytanych przez Malkovsky’ego stwierdziło, że obcokrajowcy stanowią do 40% ich klientów, a 89% samorządów w obszarze przygranicznym stwierdziło, że najważniejszy jest dla nich handel transgraniczny i turystyka przygraniczna.
Największa część wydatków w regionie przygranicznym pochodziła od obywateli Białorusi. Na obszarze 50 kilometrów od granicy badania Malkowskiego wykazały, że handel przygraniczny z Białorusią wart jest dla polskich firm ponad 2,3 miliarda złotych rocznie.
Burmistrz Tyryspola Jacek Danieluk powiedział DW, że lokalne firmy odnotowują znaczny spadek dochodów ze względu na brak turystów z zagranicy z Białorusi. „Wierzymy, że sytuacja na granicy szybko się poprawi, a turyści z Białorusi poprawią się. Mogliśmy ponownie odwiedzić nasze miasto, a ogłoszenie stanu wyjątkowego było bardzo dobrą decyzją polskiego rządu.”
„Ma skłonność do apatii. Rozwiązuje problemy. Miłośnik Twittera. Pragnący być orędownikiem muzyki”.
More Stories
Wokalista Radiohead Thom Yorke schodzi ze sceny, gdy fan skanduje w proteście przeciwko Strefie Gazy
Molly Mae Hague wygląda zupełnie nie do poznania w swoim kostiumie Babci Wilczy z Czerwonego Kapturka, gdy rzuca uroczą kulą bougie na Halloween dla swojej córki Bambi.
Recenzja historii Christophera Reeve’a – „Kompleksowa i afirmująca życie”